Parę słów o mnie...
A raczej o decyzji założenia kulinarnego bloga.
To tak: od dawna inspirują mnie dziewczyny Wasze przepisy. Jej! No i ta Wasza społeczność - tyle różnorakich akcji. Podziwiam. Postanowiłam dołączyć. I chociaż mam dopiero 16 lat i w kuchni cały czas nie przebywam lubię sobie raz na jakiś czas coś "upichcić". Moje powiedzmy dokonania (jeśli w ogóle jakieś istnieją) będę tu przedstawiać.
Mam tylko pewne obawy. Żywoty moich poprzednich blogów były aż nazbyt krótkie ;D Ale to nic. Próbuję nadal. A może wynikało to z tego, że wtedy jeszcze nie dojrzałam do prowadzenia bloga? Nie wiem. Wiem tylko, że teraz MUSI! byc inaczej ;)
~~~
Ostatnio naszła mnie ochota na cukinię, którą sporządziłam do klopsików. Pech w tym, że cukinia, którą kupiłam ważyła aż 1,5 kg (i tak była najmniejszym okazem w sklepie), a ja potrzebowałam jej w znikomych ilościach. Tak więc teraz moi domownicy "męczą się" z różnorakimi potrawami z cukinii. W piątek były to placuszki. Jak na mnie - nadzwyczaj urodziwe ;)
Popatrzcie:
PLACUSZKI Z CUKINII
PRZEPIS (ok. 7 sztuk)
Składniki:
- cukinia (ok. 50 dag)
- 2 jajka'
- 4 łyżki mąki
- 1 ząbek czosnku (przeciśnięty przez praskę)
- 1 i 1/2 łyżki natki
- sól
- pieprz
Cukinię zetrzeć na tarce z grubymi oczkami, mocno posolić i odstawić na 10 min. w lodówce. Wyjąć, dobrze odcisnąć, połączyć z pozostałymi składnikami. Jeszcze raz posolić. Zmiksować. Formować placuszki i kłaś na patelnie. I piec ;D
Placuszki podałam z ziemniakami posypanymi natką, ketchupem, chrzanem i kompotem z pigwy ;)
Mi smakowały niesamowicie. Tata uznał, że jednak woli mięso. Ach ten tata! Przecież w kuchni to trzeba trochę różności ;)
~ ~~
Na wczoraj zapowiedziała się z wizytą moja koleżanka. Uznałam, więc, że przy naszej wspólnej nauce osłodzimy sobie trochę życie. A, że wtedy, gdy brak już dostępu do owoców prosto z drzew musiałam zadowolić się czymś z marmoladą ;)
Że też dopiero teraz naszła mnie ochota na coś owocowego. Pomyślałam, iż połaczę ją z biszkoptem. Będzie świetna parka.... I na dodatek ten zapach i smakowity wyglądzik biszkopciku w piekarniku... Mmm... W piątek wieczorem załączyłam piec i...
BISZKOPTOWA ROLADA Z MARMOLADĄ
PRZEPIS (ok. 13 porcji)
Składniki:
- 5 jajek
- 12 dag mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 15 dag cukru
- szczypta soli
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 1 łyżeczka cukru waniliowego z prawdziwą wanilią
- kilka kropel aromatu migdałowego
- 30 dag marmolady o smaku róży
- cukier puder do posypania
I. Jajka rozbij, oddziel żółtka od białek. Żółtka utrzyj mikserem z cukrem, cukrem waniliowym, cukrem waniliowym z prawdziwą wanilią i aromatem migdałowym. Do białek dodaj szczyptę soli, ubij na sztywną pianę.
II Mąkę wymieszaj z proszkiem do pieczenia. Do utartych żółtek dodawaj małymi porcjami, na przemian pianę z białek i mąkę. Za każdym razem delikatnie wymieszaj drewnianą łyżką. Blachę z piekarnika wyłóż pergaminem, wcześniej lekko natłuść olejem. Rozsmaruj na nim równomiernie ciasto. Blachę wstaw do piekarnika. Piecz w temp. 180oC przez ok. 25 min.
III. Gorący biszkopt przełóż na ściereczkę, usuń pergamin. Jeszcze ciepłe ciasto (!!!) posmaruj marmoladą i ciasno zwiń w rulon. Odłóż do wystudzenia. Przed podaniem obficie oprósz cukrem pudrem. Można też podawać każdą porcję przyozdobioną bitą śmietaną.
Działo się działo. Gdy okazało się, że ta marmolada jest znacznie twardsza od tej co kupiłam ostatnio... Niestety nie zdążyłam jej "ocieplić" i ciasto trochę przestygło. Stąd te wgłebienia ;/ Miałam szczere chęci je wyrzucić... Ale jakoś ocalało ;_)
I dobrze!
Dzisiaj jest o niebo lepsze niż wczoraj już po wystudzeniu (z niewiadomych przyczyn). A koleżanka zachwalała, bo okazało się, że uwielbia smak róży ;) Czyli nieśmiadomie celnie trafiłam. Ale podenerwowanie zostało.... Nie podoba mi się ona. Ale smakuje dobrze :):) I to się liczy. :) Myślę, że następnym razem wygląd będzie lepszy.
P.S. przepraszam za tak słabej jakości zdjęcia, ale robiłam je w nocy i widać nie zauważyłam, że zastrząsłam aparatem. A tych dzisiejszych resztek fotografować już nie warto ;]